Kolejki na sam szczyt, czyli gdzie zaprowadziła nas turystyka górska

Jeszcze kilkanaście lat temu wejście na trudną do zdobycia górę czy najwyższy szczyt stanowiło prawdziwy wyczyn. Tylko nieliczni decydowali się podjąć takiego zadania. Jednakże pod wpływem sprzętu, pieniędzy, a przede wszystkim komercjalizacji takich miejsc, sama wspinaczka i zdobywanie szczytów zamieniła się w jeden wielki żart.

Może i to nie powinno być śmieszne, ale w aktualnych czasach zauważa się, że do gry o wejście, chociażby na najwyższy szczyt świata Mount Everest, włączają się osoby, które nigdy nie uprawiały himalaizmu. Ponadto mają one często pierwszą styczność ze wspinaczką dopiero przed samą wyprawą, gdy pomocnik, Szerpa pokaże im, jak powinni założyć raki czy posłużyć się czekanem. Sama sytuacja turystyki górskiej u podnóża najpopularniejszych szczytów pogarsza się, a trzeba mieć wgląd na ludzkie życie.

Mount Everest zbiera żniwo

W trzecim tygodniu miało miejsce tzw. okno pogodowe, które zdecydowanie sprzyjało wejściu na koronę Himalajów i Karakorum. W związku, z czym utworzyła się długa kolejka osób, pod samym szczytem. Nie dość, że jest się na tak ekstremalnej wysokości, to brakuje też miejsca dla osób, które chcą zejść. Problem potęguje sama długość kolejki, gdyż z obliczeń wynika, że samo dostanie się na szczyt, wymaga 90 min czekania. Jak to w rzeczywistości wygląda, najlepiej oddaje przytoczony filmik w jednym z tweetów: https://twitter.com/CamryZhang/status/1132949222431514625.

Jest to trudne do pomyślenia, ale ludzie mimo tego, nie podejmują decyzji o powrocie. Pogoda w Himalajach mimo sprzyjającej aury może być bardzo zmienna. Do tego dochodzi też zmęczenie, a nawet skrajne wyczerpanie organizmu. Ten fakt niestety obrazuje liczba 11 ofiar, jakie zmarły w ostatnich 10 dniach. Niestety tego rodzaju sytuacja ma miejsce także w innych lokalizacjach, również w Polsce.

Giewont – symbol Zakopanego, który odwiedzają tłumy

Chyba każdy Polak słyszał o słynnym krzyżu na Giewoncie. Między innymi dlatego ten szczyt jest tak rozpoznawalny. Od kilku lat w sezonie letnim można wyraźnie zaobserwować ustawiające się do niego duże kolejki turystów. Nieraz to czekanie trwa nawet w wymiarze 2 godzin, a jeszcze pozostaje pokonanie reszty trasy i zejście. W przypadku Giewontu nie ma na szczęście żadnych ofiar, jednakże sam obraz tego, jak to wygląda, ilustruje niepokojącą tendencję. Ludzi w Tatrach przybywa coraz więcej, a turystyka górska ma się dobrze, udostępniając miejsca w zasadzie każdemu – nawet tym, którzy nie mają żadnej styczności ze wspinaczką i trekingiem. Niestety edukacja co obycia w górach oraz przygotowanie ich do trasy, pozostawia wiele do życzenia. Mapa, prowiant i plecak to zdecydowanie za mało. Brakuje im przeważnie zaznajomienia się ze szlakiem przed wyruszeniem na wyprawę, analizy trasy, przygotowania odpowiedniej ilości jedzenia i wody, a także ubioru, szczególnie obuwia, adekwatnego do kilkugodzinnej wyprawy. Do tego dochodzi jeszcze wiek dziecka, które może być zbyt małe na taki wysiłek, a klapki czy sandały z pewnością mu w tym nie pomogą.

Sposób na kolejki? Miejmy się na baczności!

Rozwiązanie na podaną bolączkę trudno w tej chwili znaleźć. Brak wiedzy u turystów zawsze można szukać w przeróżnych materiałach pomocniczych, do których należy ułatwić dostęp. Z kolei w przypadkach, dotyczących najwyższych pasm górskich świata, dobrze jest się wpierw zastanowić, czy stanie w długiej kolejce na szczyt jest warte ewentualnego poświęcenia i utraty życia? Dopuśćmy wpierw rozsądek, a gdyby to nie pomogło, na takich trasach powinno się wprowadzić odpowiednie restrykcje, regulacje prawne bądź finansowe.